Z Częstochowy do Płocka [Aktualizacja]

AKTUALIZACJA
Od kilkudziesięciu godzin jesteśmy już po zmianie serwerów. Odbyło się to w nocy z 10. na 11. listopada i zgodnie z zapowiedziami AttHost przebiegło sprawnie, ekspresowo i w zasadzie niezauważalnie.
Liczymy na to, że to początek długiej i przyjemniej współpracy z nową firmą hostingową, która zagwarantuje nam stabilność działania i da szanse na rozwój ku radości naszej i Waszej.
Ten wpis nie będzie miał nic wspólnego z dzierganiem lub z włóczkami, ale chyba już się przyzwyczaiłyście, że jak się coś ważnego u nas dzieje – a szczególnie planowane są zmiany – to dajemy znać. Żebyście wiedziały. Żebyście czuły się uprzedzone. Żebyście nie zdenerwowały się, kiedy będzie się działo coś dziwnego.
Zmiany Sklep-IKowe za nami. Ślubny wymienił całe „informatyczne wnętrzności”, na których opiera się sklep (czego w sumie nie widać 🙂 ) oraz zmienił nieco szatę graficzną, co już widać doskonale. O szczegółach możecie poczytać na Sklep-IKowym blogu. I jeszcze w weekend sądziliśmy, że to koniec zmian w tym roku, a w tym miesiącu na pewno. Ale jednak nie!
Jak zapewne pamiętacie, na początku działania Sklep-IKu okazało się, że nasz pierwszy dostawca usług hostingowych jest z piekła rodem i musimy w trybie przyspieszonym przenieść się do kogoś innego. Sytuację uratował wtedy Zenbox i pomógł nam odzyskać równowagę i zacząć funkcjonować „jak informatyk przykazał”. Teraz stanęliśmy przed podobną koniecznością. Powody są dwa, jeden w sumie bardzo miły, drugi już nieco mniej.
Powód pierwszy jest taki, że rośniemy w tempie, którego nie przewidywaliśmy – miłe! I stronę IK i Sklep-IK odwiedzają naprawdę tłumy – miłe! Nasze obecne rozwiązanie „serwerowe” okazuje się powoli niewydolne. Strony wczytują się za długo. Czasami nie chcą się wczytać wcale i oglądamy wszyscy śliczne cyferki (do moich najbardziej znienawidzonych należy 503) albo nagle zamiast strony można sobie popatrzeć na instalację WordPressa. To wszystko spowodowane jest tym, że „nasz wykupiony kawałek serwera” nie daje rady. I ja wiem, że jesteście cierpliwe, ale… tak być nie może! Cytując Ślubnego: „To ma hulać jak wiatr po równinie”. I nie może mieć znaczenia, czy na stronie jest 10 czy 50 osób, a w sklepie nie 13 a 43.
Drugi powód już tak miły nie jest – Zenbox jako dostawca usług w ciągu ostatnich miesięcy zafundował nam sporo awarii, głównie skrzynki mailowej. A ostatnie tygodnie to koszmar. I o ile w przypadku prowadzenia strony takie problemy są niemiłe, ale daje się z nimi żyć, o tyle przy sklepie… Sklepie, gdzie komunikujemy się z Wami głównie mailem, nie możemy przymknąć oka na kilkugodzinną awarię skrzynek pocztowych. I zapewnienia Zenboxa, że „walczą”, przestają działać na nas jak balsam, a zaczynają działać jak płachta na byka. Bo ta walka nie przynosi żadnej trwałej poprawy.
O tym, że przyjdzie taki moment, że urośniemy na tyle, że standardowe rozwiązania hostingowe będą niewystarczające, wiedzieliśmy doskonale. Rok temu mieliśmy taką wizję, że zmiany będą potrzebne za kilka lat. Okazuje się, że nie za kilka lat, ale już i natychmiast. Potrzebujemy tak zwanego serwera dedykowanego, czyli naszego własnego, którego z nikim nie dzielimy, który jest skonfigurowany pod nasze potrzeby. I oto dzieje się! Przenosimy się z Częstochowy do Płocka 🙂
Plan jest taki. Nasi nowi specjaliści od hostingu już zakupili i poskładali nasz serwer i pewnie postawili go gdzieś w jakimś spokojnym kąciku. Dzisiaj i jutro będą go konfigurować, przygotowując do przeniesienia danych. Od piątku zacznie się magia. Pamiętacie Świętą Propagację, czyli ten moment przy poprzednich przenosinach, kiedy komputery się uczyły, że teraz trzeba pukać do innych drzwi? I gubiły się przez kilka dni? To tym razem Magicy z Płocka będą od piątku uczyli stopniowo Internet, że teraz puka się do nich, a nie do Częstochowy. Przy czym dla nas to powinno być niewidoczne i nie będzie nam przeszkadzać, ani na stronie, ani w sklepie. Jak dojdą do wniosku, że już wystarczy tego nauczania, to skopiują dane i przepną nas na stałe (planowane na poniedziałek lub wtorek). I teoria jest taka, że powinno to pójść płynnie i bez wielkiej czkawki. W praktyce… Liczymy na to, że tym razem teoria i praktyką się potwierdzą:)
Będziemy dawać na bieżąco znać, co się dzieje. Twitter nadaje się do tego doskonale. Gdyby okazało się, że przez kilka godzin lepiej nie robić wpisów na stronie, nie komentować czy nie robić zakupów, to pojawią się wielkie plansze informacyjne.
Liczymy na to, że tym razem wybieramy na tyle perspektywiczne rozwiązanie, że przez kolejnych kilka lat zmian serwerów nie będzie, żebyśmy nie wiem jak rośli 🙂
Przepraszam za zamieszanie, ale liczę na Waszą życzliwą cierpliwość. Możliwe też, że będę prosić o jakieś dostawy melisy w cysternach, bo ostatnie tygodnie to ciągła zmiana i mój narastający stres. I kiedy już myślałam, że to koniec, to jeszcze serwer sobie zmieńmy… Ale jak mus, to mus! Będziemy raportować na bieżąco.